Jarmarki bożonarodzeniowe (w obecnej formie) jeszcze 10 lat temu mogły kojarzyć się nam jedynie z Norymbergą, ewentualnie Wiedniem lub okazjonalnie Paryżem czy Berlinem. W Polsce tradycja jako taka kultywowała raczej szopki: słynne krakowskie cuda rękodzieła czy żywe, przykatedralne szopki w każdym dużym mieście. Świat nie stoi jednak w miejscu i powoli kolejne miasta także zaczęły organizować swoje jarmarki bożonarodzeniowe. Choć ten najsłynniejszy nadal znajdziemy w Norymberdze, to od kilku lat miano najlepszego jarmarku w Europie dzierży ten w Zagrzebiu. Postanowiłem to sprawdzić…
Chorwacja to od lat jeden z najpopularniejszych kierunków urlopowych wśród Polaków, ale zimą raczej próżno szukać na ulicach języka polskiego. Zagrzeb sam w sobie nie jest letnim miastem numer jeden, jeśli chodzi o gości, ale w grudniu ten stan ulega znacznej zmianie. Wszystko za sprawą wspomnianego już jarmarku, a raczej jarmarków bożonarodzeniowych. Żeby była jasność – dla Chorwatów same Święta Bożego Narodzenia są rzeczą ważną i duchowo i osobiście, a jarmarki są ich nieodzowną częścią. Nic jednak nie stało na przeszkodzie, by zrobić je lepiej, niż inni i zająć się ich komercjalizacją, ściągając do siebie gości już nie tylko latem, ale także zimą. Kilka lat konsekwencji przyniosło efekty i dziś jarmarki w Zagrzebiu to istna Wieża Babel.
Lądując w Zagrzebiu, trafiłem na całkowite załamanie pogody (standard, jeśli chodzi o mnie), a temperatura nie pozwalała padającej wodzie zamienić się w śnieg. Na szczęście zanim wyszedłem na miasto, deszcz ustąpił i mogłem na spokojnie zająć się zwiedzaniem. Tak naprawdę jarmark bożonarodzeniowy w Zagrzebiu, w przeciwieństwie do zdecydowanej większości swoich europejskich kolegów, nie oznacza rynku czy jednego dużego placu, na którym rozstawiono świąteczne budki. Nie wiem, czy to z braku miejsca, czy z premedytacją, ale jarmark rozbito na kilka mniejszych i rozstawiono je w najbardziej charakterystycznych punktach miasta.
Szczerze mówiąc, na początku byłem sceptycznie nastawiony do takiego rozwiązania. To właśnie wiele spójnych, dobrze oświetlonych budek w jednym miejscu tworzy efekt, jako całość i bez wątpienia nadaje tej tak bardzo pożądanej świątecznej atmosfery. W Zagrzebiu postanowiono iść pod prąd i przekuć to w zaletę. Duże jarmarki, choć robią wrażenie na zdjęciach, mają także jedną istotną wadę – powtarzalność. Prym w tej materii wiedzie Norymberga, gdzie dosłownie co piąta budka sprzedaje dokładnie to samo, a po drugiej alejce mamy wrażenie déjà vu.
Zagrzeb przekonał mnie jednak tym, że każdy z mniejszych jarmarków ma swój unikalny wygląd, charakter oraz klimat i jest skierowany do nieco innej grupy odbiorców. Szukający klasycznej tradycji bez problemu ją odnajdą, osoby gustujące w fancy miejscówkach – również trafią na swoje miejsce, nie będą też zawiedzeni chcący zjeść coś meksykańskiego i potańczyć przy muzyce elektronicznej, a dla rodziców z dziećmi także stworzono specjalny kawałek jarmarku. Ta uniwersalność bardzo do mnie trafia, bo – choć brzmi to banalnie – każdy znajdzie tu coś dla siebie. Musimy bowiem pamiętać, że chcąc dotrzeć do jak największej liczby odbiorców, Zagrzeb nie mógł skupić się tylko na tradycyjnych budkach z winem i kiełbasą, ale musiał także zaproponować coś „świeżego”. I udało mu się to w 100%.
Na każdym kroku postarano się dopełnić miejsca zabawy elementami, których raczej próżno szukać gdzie indziej. Na żadnym innym jarmarku bożonarodzeniowym nie widziałem tylu pięknych, przemyślanych i zadbanych foto spotów, tylu tematycznych instalacji, czy teoretycznie mało znaczących detali, które jednak składają się na jedną świetną całość. Czy to działa? Działa, i to jak! W godzinach szczytu kolejki do najlepszych miejscówek sięgały spokojnie 10 minut. Wszystko zorganizowane było tak dobrze, że nawet totalny amator przywiezie świetne zdjęcia z Zagrzebia, a chodząc nawet piąty raz po tym samym jarmarku, wciąż możemy odkryć coś nowego. Chylę czoła za organizację tych wszystkich miejsc, dogranie szczegółów, oświetlenie, klimatyczną muzykę i w końcu za sam wygląd jarmarków – są piękne!
Poniżej postarałem się zebrać dla Was najlepsze miejsca, w których w Zagrzebiu odbywają się adwentowe jarmarki, aby łatwiej Wam było zaplanować świąteczne zwiedzanie miasta:
Ice Park Zagreb/Plac Króla Tomislava
Plac Króla Tomislava otwiera tryptyk jarmarków na Starym Mieście. Nie sposób nie zauważyć majestatycznego i pięknie oświetlonego budynku Pawilonu Sztuki, a przed nim wielkiego lodowiska. Świąteczne ślizgawki znam z wielu miast świata, ale zaręczam Wam, że żadna nie jest tak rozbudowana, oświetlona, ani tak mało tłoczna. Po dłuższej przerwie, trochę zajęło mi przyzwyczajenie się do lodu ;), ale nocne pętle wzdłuż całego placu, w rytmach „Last Christmas”, miały w sobie coś magicznego. Gdy już zmarzniemy po akrobacjach na lodzie, okoliczne budki chętnie zaserwują gorące i pyszne wino i pozwolą ogrzać się pod gazowymi parasolami.
Pro tip: zajrzyjcie do (foto)budek ulokowanych wzdłuż Pawilonu Sztuki – z racji swoich rozmiarów i estetycznego dopracowania, wiele osób myli je ze sklepikami lub instalacjami świątecznymi. W środku nikt nie gryzie, a zdjęcia z nich są naprawdę fajne i nietuzinkowe.
Park Josipa Juraja Strossmayera
Sto metrów dalej na północ trafimy na drugi z trójki jarmarków. Zwrot o 180 stopni i odważny krok ze strony Zagrzebia – nowoczesny charakter, neonowe światła, foodtruckowe jedzenie, głośna muzyka elektroniczna, grana z reguły live. Kto ma już dość kiełbasek, klusek na parze i grzanego wina, znajdzie tu swój eden. Burgery, kuchnia wege, kuchnia meksykańska, miejscowe dania serwowane w nieco bardziej nowoczesnej formie, a do tego drinki, muzyka, fotobudki. Sądząc po ilości młodych ludzi, jaka zawsze oblega to miejsce – to był strzał w dziesiątkę.
Park Zrinjevac
Jarmarkowy tryptyk zamyka park Zrinjevac. Kolejny raz totalnie zmieniamy klimat. Tysiące pięknych, białych światełek, białe dodatki i instalacje, w końcu białe budki, w których znajdziecie rękodzieło i wyroby niesztampowe. Jakby tego było mało, na samym środku znajduje się scena, z której każdego wieczora, niemal non stop, grane są koncerty tradycyjnej muzyki tego regionu – szczerze polecam.
Pro tip: wzdłuż parków jeździ tramwaj Świętego Mikołaja – nie sposób go nie zauważyć 🙂 Kto lubi nieco bardziej bajkowe klimaty lub chciałby pokazać dzieciom, jak pracują elfy z Mikołajem, powinien koniecznie przejechać się nim z pobliskiego przystanku!
Plac Bana Josipa Jelačicia
Kilkaset metrów na północ od parku Zrinjevac, trafiamy na Plac Bana Josipa Jelačicia, główny plac Zagrzebia. Jak na centralne miejsce w stolicy przystało, także i tutaj zorganizowano jarmark. Co prawda z racji ilości środków komunikacji miejskiej, jakie mają tu przystanki, nie ma tu zbyt wiele miejsca, ale i tak poradzono sobie bardzo dobrze. Budki z jedzeniem i winem otwarte są już od wczesnych godzin porannych, a muzyka gra do późnych godzin nocnych. Odniosłem wrażenie, że właśnie na tym placu wielu ludzi zaczyna swój wieczór z jarmarkami, a następnie udaje się na południe lub północ.
Promenada Strossmayer
Idąc jeszcze dalej na północ, trafimy na Promenadę Strossmayer. Niemal całą zabudowano masą różnych budek, foto spotów i świątecznych instalacji artystycznych. To tutaj powstaje najwięcej zdjęć, na których możecie zobaczyć Zagrzeb zimą, to tutaj na każdym kroku możemy odkryć coś nowego. Warto zajrzeć na Strossmayer także za dnia, bo widok na miasto jest fantastyczny. Wieczorem ilość ludzi znacząco wzrasta, zaczyna grać muzyka, a Mikołaj zaczyna przyjmować (nie tylko dzieci) w swoim domku.
Pro tips: jeśli nie chce Wam się wchodzić pod górę, możecie użyć jednej z najkrótszych kolejek świata. Wystarczy wpisać w Google hasło „Uspinjaca”. Codziennie w południe następuje wystrzał z pobliskiej wieży – nie przestraszcie się 🙂 Mikołaj z elfami przyjmuje od 18 do 20.
Galerija Klovićevi dvori
Na końcu wspomnianej wcześniej promenady, trafimy na plac będący jednocześnie słynnym w Zagrzebiu punktem widokowym. Tutaj klimat tradycji miesza się z nowoczesnością: w nowoczesnych budkach z neonami kupimy grzane wino i kiełbasę, ale nic nie stoi na przeszkodzie, żeby na ich dachu usiąść na skórzanej kanapie z kieliszkiem szampana lub szklaneczką whisky. Każde miejsce z widokiem na miasto zamieniono na bajeczne foto spoty. Przechodząc przez bramę widoczną na placu, trafiacie na maleńkie, ale mega klimatyczne lodowisko. W rogu znalazło się także miejsce na scenę, a więc na brak muzyki nikt nie powinien narzekać. Ten jarmark jest miejscem, na które musicie zajrzeć także za dnia!
Pro tips: Schody łączące plac z promenadą są fantastycznie oświetlone i zdjęcia na nich, nawet w nocy, wychodzą bajecznie. Jarmark otwiera się na dobre dopiero po zmroku. Na lodowisku z reguły prawie nikogo nie ma, bo mało kto zdaje sobie sprawę o jego istnieniu, zanim przyjdzie w to miejsce.
Tunel Grič
Tunel Grič to co prawda nie jarmark, ale nie wspomnieć o nim byłoby grzechem. Stare tunele z czasów II wojny światowej zamieniono na przepiękną instalację świąteczną. Wprowadzają nas girlandy w świątecznym stylu, aż w końcu trafiamy do właściwej części. Co mam napisać – aparat sam ciśnie się do ręki, a głowa unosi ku górze. Jakby tego było mało, tunel opuszczamy poprzez domek z piernika… Absolutne Must See w świątecznym Zagrzebiu.
Pro tip: zwiedzanie tunelu jest całkowicie darmowe, a wejście jest możliwe jedynie od ulicy Mesnickiej.
SalajLand
Ok, SalajLand to nie Zagrzeb, ale muszę o nim wspomnieć, bo nie ma większych problemów z w miarę szybkim dostaniem się tam z miasta. Historia tego miejsca jest naprawdę niesamowita i ma swój happy end. Pan Zlatko Salaj, jako młody chłopak chciał mieć choć raz wymarzone, bajkowe Święta, ale niestety jego rodziny nie było na to stać. Kiedy on sam dorobił się pieniędzy, wrócił w to miejsce i postanowił urealnić swoje dziecięce marzenia. Tysiące lampek zawisło na okolicznych drzewach i tak oto zrodziła się legenda SalajLandu. Obecnie SalajLand rozświetla 5 milionów (!) lampek, a obejście całego kompleksu może zająć nawet godzinę. Jeśli ktoś miałby problem ze znalezieniem ducha świąt, to bez wątpienia odnajdzie go tutaj. To doprawdy szalone miejsce przyciąga rocznie ponad 120 000 gości z całego świata, a pan Salaj nie zwalnia tempa i zapowiada jeszcze więcej lampek w przyszłym roku…
Czy to już wszystko? Oczywiście, że nie. Zagrzeb wypełniony jest masą mniejszych, klimatycznych jarmarków, jak ten przy hotelu Esplanade Zagreb czy przed Teatrem Narodowym, ale musicie odkryć je już sami – ja tylko dałem Wam kilka wskazówek… Czy jarmark bożonarodzeniowy w Zagrzebiu jest faktycznie najlepszy w Europie? Chorwaci wzięli sprawdzoną formułę, ulepszyli ją i wcielili w życie. Przez 3 dni włóczyłem się po jarmarkach w tym mieście i z czystym sumieniem mogę napisać, że jest on prawie taki sam jak w największych miastach Europy, ale w tym przypadku „prawie” robi ogromną różnicę. Piękne dekoracje, dopracowane szczegóły, foto spoty, zróżnicowanie charaktery poszczególnych miejscówek, iluminacje, atrakcje, muzyka – wszystko dopięte jest na ostatni guzik. Z mojej strony wielkie chapeau bas! A Wam, jeśli nie macie jeszcze planów na resztę grudnia i przełom roku (jarmark trwa do 7 stycznia), nieśmiało przypominam, że lot do Zagrzebia trwa tylko półtorej godziny 😉
Jeden komentarz
„Jarmarki bożonarodzeniowe (w obecnej formie) jeszcze 10 lat temu mogły kojarzyć się nam jedynie z Norymbergą, ewentualnie Wiedniem lub okazjonalnie Paryżem czy Berlinem. ”
no nie do końca – Czechy, Słowacja, dawne kraje Austro-Węgier już dekadę temu i więcej mieli rozwinięte imprezy tego tepu, to Polska była pod tym względem mocno zacofana.
Takie rozbicie jarmarku to niezły pomysł, w wielu dużych miastach (choćby wspomniany Berlin) jest to bardziej rozrzucone.