Warning: Undefined array key 3 in /home/klient.dhosting.pl/bibo/kubawpodrozy.pl/public_html/wp-content/plugins/tiled-gallery-carousel-without-jetpack/tiled-gallery.php on line 554
Warning: Attempt to read property "ratio" on null in /home/klient.dhosting.pl/bibo/kubawpodrozy.pl/public_html/wp-content/plugins/tiled-gallery-carousel-without-jetpack/tiled-gallery.php on line 554
Kilka tygodni temu miałem przyjemność spędzić weekend w Lublinie. Stolica województwa lubelskiego w ostatnim czasie przeżywa prawdziwy rozkwit turystyki i patrząc na intensywność promocji miasta na różnych frontach nie ma się czemu dziwić. Baza hotelowa stara się nadążyć za rosnącą popularnością miasta, także ze spaniem w dowolnej ilości gwiazdek nie powinno być większego problemu. Ja jako miejsce noclegu wybrałem Hotel Mercure Lublin Centrum, który oczywiście zrecenzowałem dla Was poniżej.
Bardzo blisko głównej drogi przelotowej, 900m od starego miasta, tuż przy Katolickim Uniwersytecie Lubelskim, naprzeciw Ogrodu Saskiego – z dojazdem ani znalezieniem hotelu na pewno nie będzie problemu. Jedynie sam wjazd pod drzwi może być nieco mylący, gdyż tuż obok trwa budowa apartamentowca. Hotel Mercure Lublin Centrum przez swoje umiejscowienie będzie dobrą bazą zarówno dla ludzi chcących zwiedzić Lublin, dla odwiedzających znajomych/dzieci na uczelni jak i dla osób chcących w spokoju przespać się przed spotkaniem biznesowym następnego dnia. Tuż obok hotelu umiejscowiono strzeżony parking na około 20-30 samochodów. Budynek z zewnątrz obłożony jest dużymi zdjęciami Lublina – wraz z nocnym podświetleniem wygląda to bardzo dobrze.
Po wejściu do niewielkiego hallu, po lewej stronie napotkamy na niewielką poczekalnię i stanowiska rejestracji, niemal na wprost pion wind, po prawej znajduje się wejście do restauracji Wine Stone. Lobby urządzono nowocześnie i co ciekawe, zupełnie nie w kolorach sieci Mercure. Całość prezentuje się bardzo ładnie (szczególnie w nocy). Z racji mistrzostw świata w piłce nożnej dodatkowy wystrój parteru dość mocno nawiązywał do tego wydarzenia: bramka z piłkami koło drzwi, załoga hotelu w koszulkach polskiej reprezentacji, tabele z wynikami i mecze na TV. Bardzo fajna inicjatywa.
Check-in przebiegł szybko i bez problemów – byłem chyba ostatnim gościem meldującym się w hotelu tego dnia J „Złota” winda zawiozła mnie na piąte piętro budynku. Po otwarciu drzwi witają nas sieciowe kolory – nie ma wątpliwości w hotelu jakiej sieci śpimy. Przejścia w barwy firmowe oparto o ładny, prosty i schludny design; dużo naturalnego światła jak na hotelowy korytarz.
Co ciekawe drzwi otwieramy kluczem, a nie jak w 99% hoteli kartą. Może to nieco staromodne podejście, ale z drugiej strony prąd w gniazdkach mamy cały czas, a klucz działa zawsze (w przeciwieństwie do kart); całe szczęście, że do klucza nie przyczepiono kilogramowej zawieszki w starym stylu 😉
Do pokoju prowadzi krótki korytarz – po lewej stronie szafa, po prawej łazienka. Jak widać na zdjęciach, mundialowe szaleństwo dotarło również tutaj. Łazienkę oparto w zasadzie na planie kwadratu i najprawdopodobniej dlatego zamiast standardowej wanny, w Mercure Lublin Centrum zdecydowano się na kabinę prysznicową. Jeśli chodzi o design, to może nie znajdziemy tu nie wiadomo jakich fajerwerków, ale nie zapominajmy, że Mercure to nie MGallery. Jest czysto i jasno, przygotowano dużo ręczników oraz dwa komplety firmowych kosmetyków, a w szafie obok sejfu znajdziemy dodatkowo 2 szlafroki – naprawdę nie ma się do czego przyczepić.
Kolorystykę pokoju oparto na zestawie szarości + złoty kolor. Wygląda to bardzo dobrze i jeszcze lepiej zgrywa się ze ścianą za łóżkiem, którą wyklejono fototapetą ze zdjęciem lubelskiego zamku o tych samych odcieniach. Samo łóżko było duże i wygodne, z dość twardym materacem; przy używaniu nie wydawało z siebie żadnych dźwięków. Wszystkie meble w pokoju nie nosiły śladów zużycia wskazując na niedawny remont. Użyte materiały były dobrej jakości.
Pół ściany frontowej zabudowano oknami, a przy drugiej połówce ustawiono biurko. Przy oknach znalazło się miejsce na fotel z lampą do czytania. Ta strona hotelu wychodziła na bardzo spokojną okolicę (uniwersytet), więc żaden hałas z zewnątrz nie będzie nam przeszkadzał. Pod biurkiem zabudowano dość dobrze wyposażony mini bar, a na blacie zestaw kawa/herbata. Oprócz tego czekało na mnie słodkie przywitanie z, a jakże, cydrem lubelskim. Naprzeciw łóżka zamontowano średniej wielkości telewizor. Pokój, chociaż z założenia miał reprezentować 3*, został przygotowany z pomysłem i smakiem. Plus za postawienie na regionalne akcenty zamiast typowych hotelowych standardów, czystość pokoju i bezgłośną wentylację.
Śniadanie wydawano na parterze, w restauracji Wine Stone. Szczerze mówiąc zaskoczyła mnie liczba gości, jaka przyszła na śniadanie podczas weekendu. Pomimo dużej ilości stolików i dodatkowych miejsc na dworze (na które nie dane mi było się załapać), momentami restauracja była wypełniona po brzegi. Śniadanie było bardzo rozbudowane jak na tę klasę hotelu i z pewnością nie można się do niego przyczepić; oprócz standardów do dyspozycji gości oddano także takie dania jak pierogi i różne ciasta. Na plus muszę zaliczyć ilość produktów i sposób ich prezentacji. Na pochwałę zasługuje także obsługa, która uwijała się jak w ukropie, aby miski i pojemniki nie stały puste (co przy tej ilości chętnych nie było takie proste). Kilka godzin później w samej restauracji Wine Stone miałem okazję zjeść także steka z polędwicy wołowej i mogę go z czystym sumieniem polecić – był wyśmienity i zrobiony dokładnie tak, jak o to prosiłem.
Podsumowanie
Mercure Lublin Centrum zaskoczył mnie bardzo pozytywnie. Spodziewałem się standardowego, 3*** Accora, a na miejscu znalazłem bardzo dobry obiekt wyróżniający się na tle innych Mercury. Dobra lokalizacja, ładne pokoje, dobra obsługa, bogate śniadania, dużo regionalnych akcentów i niska stawka za noc – moja ocena mogła być tylko pozytywna. Nie pozostaje mi nic innego jak polecić Wam ten hotel.
-
Lokalizacja
-
Personel
-
Pokój
-
Gastronomia
-
Cena/Jakość
-
Czystość