Oaks Bangkok Sathorn Hotel – recenzja

3

Oaks Bangkok Sathorn Hotel

Oaks Bangkok Sathorn Hotel był naszym pierwszym przystankiem w Bangkoku. Miejscówkę o ile dobrze pamiętam wybraliśmy wspólnie, ale całkowicie na oślep. W nawale obiektów na Agodzie ciężko było znaleźć coś konkretnego; tak na prawdę zróżnicowanie ofert w kategorii pięciu gwiazdek było jedynie cenowe. Położenie wydawało mi się średnio dobre, ale marka hotelu (Oaks Hotels), cena (53€ za noc) i apartament (One Bedroom Suite, 64 m²) były jak najbardziej odpowiednie. O tym, że w Bangkoku jednak nic nie jest takie jak się wydaje dowiedziałem się dopiero na miejscu.

Lokalizacja

Dojazd na miejsce zajął nam około 45 minut, co biorąc pod uwagę odległość centrum od lotniska (35km) jest wynikiem bardzo dobrym. Centrum Bangkoku rozciąga się na ładnych kilka kilometrów, więc moje obawy o spanie na uboczu zostały całkowicie rozwiane. Oaks to tak na prawdę bliźniaczy wieżowiec Anantara Santhorn Hotels. Jeśli kierowca miałby problem ze znajomością adresu powinniśmy wskazać właśnie jego. Budynki połączone są kilkoma pierwszymi piętrami; Anantara jest usytuowany bezpośrednio przy drodze i nieco droższy. Do Oaks prowadzi mała, wewnętrzna droga.

Oaks Bangkok Sathorn Hotel – lobby nad basenem

Recepcja, bar i otoczenie

Wokół całego kompleksu Sathorn Hotels znajdują się liczne restauracje i sklepy. Niestety ceny i pozycje w menu przypominają te w Europie zachodniej, a chyba mało kto leci 14 godzin po to, żeby zjeść pizzę. Na szczęście po zmroku w każdym wolnym kącie rozstawiają się plastikowe stoliki i krzesła, a w powietrzu czuć zapach grilowanego mięsa z baru na kółkach. Bar to tak na prawdę przerobiony rower, z mini grillem na bagażniku, ladą z dykty i oświetleniem podciągniętym z ulicznej lampy lub małego akumulatora. Sanepid nie ma tu racji bytu a smak soczystego mięsa i świeżego, ultra ostrego sosu wspominam do dziś (palił dwa razy). Spragnieni „pakowanego” jedzenia znajdą je w pobliskim markecie 7Eleven.

Oaks Bangkok Sathorn Hotel – recepcja

Podjazd do recepcji i jej otoczenie to już zupełnie inna (tajska) bajka. Taką obsługę, otoczenie i ogólne dopracowanie można w Europie oglądać tylko na filmach z Jamesem Bondem. Cały obiekt utrzymany jest w złoto-czarnej, ale nie tandetnej kolorystyce. Recepcja to lada długa na kilka metrów a jej front stanowi tafla z cienko pokrojonego kamienia podświetlonego od tyłu. Dodatkowo samo pomieszczenie jest ogromne (jak na hotel), luksusowo wystylizowane i robi bardzo duże wrażenie. Obsługa płynnie mówi po angielsku i ma wszystko z góry przygotowane na nasz przyjazd.

Oaks Bangkok Sathorn Hotel – kuchnia

Pokój

Hotel zajmuje (dla mnie jako wielbiciela wysokich pięter – niestety) tylko kilka kondygnacji, wyżej znajdują się mieszkania do kupna/wynajęcia. Nasze lokum mieściło się na 4 piętrze i miało bezpośredni widok na miasto i basen. Apartament (64 m²) składał się z dużego pokoju dziennego z aneksem kuchennym (choć powinienem napisać że z kuchnią), sypialni, łazienki i dwóch tarasów. Na wyposażeniu było wszystko – od żelazka przez telewizory i sprzęt audio po pralkę.

Sypialnia miała bezpośredni dostęp do łazienki i pokoju dziennego ale była zamykana przesuwną ścianą i miała własną klimatyzację. Dobre zasłony i szczelne okna pomagały skutecznie zabić jet laga. Łóżko było duże i miało bardzo dobry materac (albo to ja byłem taki zmęczony;). Telewizora nigdy nie włączam także nie mam pojęcia czy europejskie kanały były dostępne.

Oaks Bangkok Sathorn Hotel – łazienka

Łazienka była porównywalna wielkością z sypialnią i bardzo dobrze wyposażona. Tak mocne i jasne oświetlenie to rzadko spotykana rzecz w europejskich hotelach. A szkoda. Do naszego wyboru była duża, dwuosobowa kabina prysznicowa z deszczownicą oraz wanna z hydromasażem. Przeciwległą ścianę zagospodarowano na wielkie lustro z blatem oraz suszarkę na ręczniki.

Pokój dzienny składał się z dwóch stref – części kuchennej oraz części do pracy/wypoczynku. Jak wspomniałem wcześniej, aneks kuchenny to tak na prawdę w pełni wyposażona i duża kuchnia. W ścianę na przeciwko, rozdzielającą sypialnię od łazienki, wbudowano schowek. Jeśli chodzi o kuchnię to korzystałem jedynie z lodówki, bo tam codziennie uzupełniano nam wodę, poza tym kto by chciał coś gotować, kiedy dookoła dosłownie roi się od lokalnego jedzenia. Druga część pomieszczenia to salon z kanapą, stołem, tv oraz biurkiem do pracy.

Oaks Bangkok Sathorn Hotel – pokój dzienny

Siłownia, SPA i inne

Jedną z wielu zalet hotelu jest część sportowa i SPA. Siłownia przypominała raczej mały klub fitness niż hotelowy obiekt. Jest to duże, klimatyzowane i przeszklone pomieszczenie z mnóstwem wysokiej jakości sprzętu. Szczerze mówiąc nie widziałem takiej siłowni jeszcze w żadnym hotelu. Okrążając ją dochodzimy do basenu, który pełni funkcję dachu łącznika między hotelami Anantara i Oaks. Zbiornik jest na prawdę duży – ma kilka torów, około 30m długości i dodatkowy brodzik. W nocy włączano kolorowe iluminacje które nadawały całemu miejscu klimat. Wokół basenu od strony Oaks do dyspozycji gości oddano leżaki, po stronie Anantara znajdował się bar. Jakość drinków była na medal, a ich ceny oscylowały wokół 2-3€. Sączenie idealnego mojito w leniwy poranek, nad basen z widokiem na okoliczne wieżowce to na prawdę jest TO. Fanatycy sportu mogą także zagrać partię tenisa na dachu. Jakby tego było mało, będąc gościem Oaks możemy skorzystać z (ponoć znanego) skybaru w Anantara.

Oaks Bangkok Sathorn Hotel – basen

W przeciwieństwie do Anatara, Oaks nie ma własnego baru i nie serwuje śniadań, ewentualnie proponuje nam skorzystanie z restauracji swojego brata bliźniaka. Ta, jak pisałem wcześniej, znajduje się nad basenem i serwuje świetne drinki. Śniadania ani potraw z menu nie spróbowaliśmy.

Oaks Bangkok Sathorn Hotel – basen

Ciężko jednoznacznie ocenić hotel Oaks Bangkok Sathorn Hotel. Niby jest to brzydszy (tańszy) brat Anantara gdyż zajmuje tylko kilka pięter, nie ma własnej restauracji, nie widać go prosto z drogi. Z drugiej strony ciężko mu zarzucić cokolwiek, bo wszystkie te niedogodności znikają jeśli spojrzymy na dwóch braci jako kompleks hotelowy. Apartamenty, recepcja, basen, siłownia to coś o czym za 50€ możemy w Europie tylko pomarzyć. Dojazd z lotniska ani odległość od centrum nie stanowią problemu, bo taksówki w Tajlandii są tanie jak barszcz, a do metra jest może 500m. Jednocześnie nie pamiętam rzeczy do której mógłbym się przyczepić, dlatego oceniam Oaks Bangkok Sathorn Hotel na 8,75/10.

Share.

Nazywam się Kuba i od 2013 roku prowadzę dla Was blog "Kuba w Podróży". Od czasu mojej pierwszej większej wyprawy minęło sporo czasu, a popularność bloga przerosła moje najśmielsze oczekiwania. Z zawodu programista, w wolnych chwilach spisuję swoje poradniki, relacje z wypraw i ogólne doświadczenia ze światem. Do zobaczenia na szlaku!

3 komentarze

  1. Krzem Anonim on

    Bez sensu. Mam wrażenie że Autor stara się przybliżyć tanie podróżowanie, a tak naprawdę sprowadza się do lansu w stylu „gdzie ja to nie byłem, co ja to nie robiłem, a nawet helikopter”.
    Fajnie.
    Po co komu opis tego hotelu za 53 ojro w Bangkoku .
    A recenzja hotelu w Katowicach mnie powaliła… 🙂
    Brakuje recenzji pierogów ruskich w barze mlecznym „Apis” na Czarnowiejskiej – też są zabarwione lokalnym folklorem 🙂
    Pozdrowienia 🙂

    • Preferuję tanie podróżowanie, ale w formie przedstawionej w tym artykule. Opisy noclegów to nie lans, ale część życia hotel spottera – takie już nasze hobby. Pozdrawiam.

Leave A Reply

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

Exit mobile version