AC Hotel by Marriott Wrocław – recenzja hotelu

0

Warning: Undefined array key 3 in /home/klient.dhosting.pl/bibo/kubawpodrozy.pl/public_html/wp-content/plugins/tiled-gallery-carousel-without-jetpack/tiled-gallery.php on line 554

Warning: Attempt to read property "ratio" on null in /home/klient.dhosting.pl/bibo/kubawpodrozy.pl/public_html/wp-content/plugins/tiled-gallery-carousel-without-jetpack/tiled-gallery.php on line 554

Jeśli śledzisz mój profil na Instagramie czy FB, to zapewne widziałeś mój mattress run z drugiej połowy marca. Miałem okazję spać w 3 nowych/świeżo wyremontowanych obiektach, a o pierwszym z nich będzie ta recenzja. AC Hotel by Marriott Wrocław, jest jednym z najnowszych i kolejnym upscale na hotelowej mapie Wrocławia. Nowy obiekt, pierwszy AC w Polsce, historyczna lokalizacja, 4 gwiazdki, nowoczesny, charakterystyczny dla sieci AC Hotels design – moje oczekiwania były bardzo wysokie. W czym AC Hotel by Marriott Wrocław obronił się, a gdzie może nie do końca wszystko było OK dowiecie się z już za chwilę.

Wrocław, jak zawsze zresztą, przywitał mnie paskudną pogodą. Im mniej kilometrów do celu, tym wolniej się poruszałem i sumarycznie na miejsce przyjechałem kilka godzin (!) później niż zakładałem. AC Hotel by Marriott Wrocław ma bardzo dobrą lokalizację – 300-350m w linii prostej od rynku, tuż obok Narodowego Forum Muzyki, w historycznym budynku banku. Budynek sprzed 140 lat pełnił swoją pierwotną funkcję aż do 2004, co, moim zdaniem, pozwoliło mu zachować bardzo wiele ze swoich oryginalnych cech architektonicznych.

Ze względu na swoje położenie i przeznaczenie niestety nie było zbytnio możliwości zbudować/wykopać parking pod spodem. Hotel wykorzystuje parking pod wspomnianym wcześniej Forum Muzyki, a to ma swoje wady i zalety. Zaletami są łatwy dojazd, dobre oznakowanie miejsc hotelowych i ilość miejsca na parkingu, ale wadą jest brak bezpośredniego połączenia z hotelem. W przypadku zimowej aury, przejście od windy do drzwi wejściowych nie należy do przyjemnych, bo częstotliwość i jakość odśnieżania placu przed Forum Muzyki powoduje, że nasze walizki musimy przenieść w rękach. Oczywiście (w teorii) możemy podjechać bezpośrednio pod hotel, ale:

  • nawigacja poprowadzi nas prosto w tunel, a słupki uniemożliwią zmianę pasa,
  • prowadzi tam tylko „osłupkowany” chodnik/droga jednokierunkowa z zakazem ruchu (z litanią wyłączeń – życzę powodzenia w przeczytaniu jej z poziomu samochodu w ruchu codziennym), którą zauważymy kiedy jest już za późno i nie mamy wyjścia – musimy wjechać w tunel,
  • oznakowanie hotelu jest bardzo skromne – jeden niewielki znaczek AC oraz litery nad wejściem, które niestety dość mocno zlewają się kolorem elewacji.

Samo znalezienie hotelu po opuszczeniu parkingu, z powodów wymienionych wyżej, także nie należy do najprostszych. Najbardziej widoczna jest znajdująca się obok gruzińska restauracja i to ona ukierunkowała moje (i sadzać po słowach gości – nie tylko moje) kroki we właściwą stronę. Myślę, że naklejka ze strzałką na chodniku załatwiłaby sprawę. Tyle narzekania.

Podsumowując: bardzo dobra lokalizacja i historyczne miejsce, ale parking i odnalezienie hotelu może wprowadzić w zakłopotanie.

Kiedy już staniemy przed wejściem, szybko zapomnimy o pogodzie czy parkingu. Szklane szyby odjeżdżają na boki, a wielkie, masywne, drewniane drzwi uchylają się pod pewnym kątem, filmowo zapraszając nas do środka.

Po przekroczeniu progu znajdujemy się w innym świecie. Wysokie, jasne wnętrze, dużo sztuki, świetny design i ogólnie panujący spokój. Recepcję usytuowano nietypowo, bo we wnęce po lewej stronie od schodów, które kiedyś prowadziły do głównej sali banku. Część z wejściem i recepcją jest bardzo często obiektem zdjęć i nie ma się czemu dziwić – architekt wnętrz zrobił kawał dobrej roboty. Równocześnie styl recepcji nawiązuje do innych obiektów AC Hotels – jest jasno i nowocześnie, a rzeźby i inne akcenty estetyczne dopełniają całości. Nie ma wątpliwości, że jesteśmy w hotelu klasy upscale.

Plus należy się za automat Nespresso i lodówkę z napojami, których w hotelowych recepcjach po prostu się nie spotyka. Jeśli musze się czepiać, to recepcję stanowią jedynie 2 stanowiska i przyjęcie autokaru gości może być problematyczne. Z drugiej strony AC Hotel by Marriott Wrocław nie jest dużym obiektem – posiada 91 pokoi i około 200 miejsc noclegowych.

Sam check–in przebiegł bardzo szybko i nie było z nim problemów. Fajnym i niestandardowym elementem przyjęcia jest to, że pracownik obsługi wychodzi z nami z recepcji i odprowadzając do windy przekazuje krótkie info: którędy do windy 1 i 2, gdzie mniej więcej znajduje się nasz pokój, gdzie wydawane jest śniadanie itp. I nie jest to bynajmniej jedynie zabieg marketingowy, bo hotel ma dość nietypowy układ, ale o tym za chwilę.

Szybki wyjazd windą znajdującą się przy recepcji i dość długie przejście na miejsce. Korytarze w AC Hotel by Marriott Wrocław mają kształt nieco pofalowanej litery L. Może nie są one tak wymyślne jak w Double Tree by Hilton Wrocław, ale do ich wykończenia użyto wysokiej jakości materiałów. Złoto-brązowa kolorystyka oraz oświetlenie w formie pasów LED poprowadzonych przez wszystkie ściany (ten motyw będzie potem powtarzać się w całym hotelu) – jest bardzo ładnie, ale nieco brakuje jakiegoś wyraźnego akcentu, detalu nadającego wyrazistości.

Po kilku zakrętach dotarłem wreszcie do pokoju 416. Standardowa wersja, 4 piętro, widok na wewnętrzny dziedziniec. Po otwarciu drzwi pierwsze, co rzuca się w oczy to nietypowy układ pokoju – nie ma tu standardowego rozwiązania: korytarz + łazienka/szafa; wchodzimy od razu do pokoju. Taki model wprowadza nieco świeżości i w tym przypadku wyszło to bardzo dobrze.

Sam pokój był duży jak na Wrocław i tę klasę hotelu. Dominują odcienie beżu, gdzieniegdzie przebija się ciemniejszy brąz mebli. Całości dopełniają jasne dodatki, rozproszone oświetlenie oraz drewniana podłoga. Wnętrze jest nowoczesne, ale nie minimalistycznie i pokój nie sprawia wrażenia pustego czy też szpitalnego. Design pasuje do całości obiektu, ale z pokoju zdjęto nieco formalności, przez co bardzo przyjemnie się w nim przebywa.

Okna były dźwiękoszczelne, ale nawet gdyby nie były, to pewnie bym tego nie zauważył, bo wychodziły na wewnętrzny dziedziniec, który niemal całkowicie odgradza nas od hałasów miasta. Plus należy się za możliwość otwarcia okien (wyłącza to automatycznie klimatyzację) oraz ich liczbę – dużo szyb bardzo dobrze naturalnie doświetla pokój.

Łóżko w pokoju to prawdziwe King Size Bed – 2 osoby mogą się na nim nie spotkać J Rama ani materac nie przeszkadzały (akustycznie) w spaniu, a jedyne do czego mogę się przyczepić to nieco zbyt miękki materac; moja partnerka była bardzo zadowolona z łóżka więc jest to raczej kwestia moich osobistych preferencji.

Po lewej stronie od wejścia znalazło się miejsce na stojak na walizkę/ławkę i komplet: biurko, lodówka, TV i zestaw do parzenia kawy/herbaty. W oczy od razu rzuca się olbrzymi (szczególnie jak na hotel), nowoczesny telewizor z kanałami w jakości HD. Zestaw do parzenia kawy Nespresso umiejscowiono na eleganckim, skórzanym postumencie. Po wysunięciu małej szuflady znajdziemy komplet kaw i wysokiej jakości herbaty. Jest to zdecydowanie lepsze, a na pewno bardziej eleganckie rozwiązanie niż standardowa miska z 3 kawami i 2 herbatami na krzyż – tak to powinno wyglądać w każdym hotelu. W pokoju zadbano także o rzeczy, które zazwyczaj stara się ukryć lub uczynić „niewidocznymi”. W AC Hotel by Marriott Wrocław postanowiono zrobić z nich atut: nowoczesny i ładny sterownik klimatyzacji/oświetlenia zamontowano w widocznym miejscu, zamiast budzenia telefonem obok łóżka znajdziemy skromny budzik firmy Braun, a pałąk w szafie świeci mocnymi diodami LED. Całe wyposażenie pokoju to mocna strona tego hotelu.

Minibar był skromy i nie zawierał żadnych napojów z %. Równocześnie ceny zostały ustanowione na  przyjaznym użytkownikowi poziomie. Mając w pamięci chore liczby (zwłaszcza w stosunku do ceny za noc) w menu InterContinental, Bellagio, czy to, ile kosztowało mnie dotknięcie orzeszków w Caesars Palace, ceny w AC Hotel by Marriott Wrocław są wręcz bardzo niskie.

Łazienka w pokoju 416 także nie jest typowa, bo umiejscowiono ją wzdłużnie i stanowi jakby przedłużenie pokoju. Nieco inna, cieplejsza kolorystyka i duża powierzchnia. Długa umywalka z blatem, toaleta i kabina prysznicowa zamiast wanny z dostawką. Dużo ręczników i kosmetyków. Użyte materiały, podobnie jak w pokoju, były wysokiej jakości. Plus należy się za nieco bardziej chropowate kafelki w łazience – dużo trudniej poślizgnąć się na nich niż na standardowych, gładkich kaflach.

Śniadanie serwowane jest na parterze. O samym miejscu, w którym przyszło mi jeść przeczytacie poniżej, ja skupię się teraz na samej gastronomii. Jak dużo rzeczy w tym hotelu, także śniadanie nie było zwyczajne, a w każdym razie nie takie, jakie znamy z większości hoteli. Niby skromny kontynentalniak, do którego mógłbym się przyczepić, ale wszelkie składniki magicznego miksu żółty ser + szynka, kiełbaski i jajecznica zmieszczono na jednym, małym stole. Do dyspozycji gości oddano za to komplet różnych serów, wędzonego łososia, wino oraz szynkę dojrzewającą. Tę ostatnią obsługa co jakiś czas dokrajała za pomocą ozdobnej, ręcznej maszyny, co samo w sobie jest fajnym akcentem. Obok, wzdłuż dłuższej ściany swoje miejscy znalazły wyroby mleczne, płatki, świeże pieczywo (polecam) i coś, co na mnie, i sądząc po rozmowach – na innych gościach również, wywarło największe wrażenie czyli regionalny miód z plastra. Z czymś takim nie spotkałem się jeszcze w żadnym hotelu. I choćby był to jedynie zabieg stylistyczny, nie sposób przejść obok niego obojętnie. Obok duży automat Nespresso z 13 rodzajami kapsli, komplet herbat i oczywiście soki. Owoce i rzeczy do sałatek znalazły swoje miejsce na barze, a na spragnionych czekała także lodówka z różnymi trunkami.

I tu właściwie mógłbym skończyć swój opis śniadania, ale trudno nie zwrócić uwagi na jedną rzecz. Od jakiegoś czasu da się zaobserwować znaczącą poprawę w ekspozycji produktów we wszystkich hotelach, ale w AC Hotel by Marriott Wrocław poprzeczkę podniesiono poziom wyżej. Duży, wiklinowy kosz na bagietki, zamiast przemysłowego – stylowy toster pod kolor najbliższego otoczenia, mleko w butelkach, które znamy z dzieciństwa (w metalowym koszu z rączką), talerze w rustykalne motywy, nietypowe szklanki do caffè latte, naczynia do soków, nasion i płatków, wspomniana wcześniej maszyna do cięcia szynki i plaster miodu, sposób ekspozycji owoców, dodatki wykończeniowe – mega spójna i udana koncepcja. Wiem, że w innych hotelach także znajdziemy pojedyncze elementy tego zestawu, ale tutaj koncept wykwintniejszego śniadania na wsi poprowadzono od A do Z.

Z baru korzystałem, choć jego karta jest dla mnie nieco za „męska”. Bazuje ona bardziej na czystych alkoholach niż drinkach, ale obsługa jest skora do współpracy 😉 Dla amatorów czegoś lżejszego bar ma na kiju także lokalne piwa rzemieślnicze. Ceny nie są wygórowane.

Poza pokojem i śniadaniem AC Hotel by Marriott Wrocław ma jeszcze kilka innych asów w rękawie. Za recepcją, w niegdyś głównej sali banku, postanowiono umieścić część gastronomiczną. Dokładnie na wprost wejścia postanowiono zainstalować bar. Stal + drewno + whisky na półkach, z ladą i stołkami barowymi dookoła. Takie umiejscowienie baru to bardzo sprytny zabieg, bo oddziela on od siebie naturalnie i płynnie wszystkie części pomieszczenia. Po lewej stronie, wzdłuż wielkich okien, znajdziemy jadalnię restauracji. W oczy rzuca się bardzo ładny wystrój i dbałość o szczegóły. Jest to także naturalnie bardzo jasna część pomieszczenia i (szczególnie rano) prezentuje się naprawdę świetnie.

Dalej w tyle, restauracja przechodzi w część śniadaniową. Jest ona nieco skromniej i mniej oficjalnie urządzona od restauracji i płynnie połączona jest z częścią wieczorną/barową (samo śniadanie opisałem wyżej). Stąd także mamy możliwość wejścia do dużego ogrodu zimowego/oranżerii, która sama w sobie jest pięknym miejscem – gdyby nie zima, śniadanie jadłbym właśnie tam. Oranżeria ma wyjście na mały placyk, który ukaże nam się po wpisaniu nazwy hotelu w Google.

Część wieczorna to bardziej kameralna atmosfera, z widocznie mniejszą ilością światła w cieplejszym odcieniu, z widokiem na wielki TV ze sportem. Dla osób, które cenią sobie więcej prywatności znajdzie się miejsce w zakamarku pod schodami. Wszystko utrzymane w konwencji wielkiego salonu, z okazałymi fotelami, ciepłymi kolorami, książkami, gazetami itp. Bogiem a prawdą tę część hotelu można by spokojnie otworzyć solo i stawiam przysłowiową flaszkę, że byłoby to modne, fancy-upscale miejsce na mapie Wrocławia.

Nad kątem barowym znalazło się miejsce na strefę do szybkiej pracy: kilka biurek z komputerami Apple oraz mała salka konferencyjna.

AC Hotel by Marriott Wrocław ma jeszcze jeden poziom: poziom -1, który pierwotnie pełnił rolę skarbca. To tutaj AC Wrocław skrywa swoje ostatnie sekrety – strefę SPA/fitness oraz skarbiec.

Stary skarbiec (oraz kilka innych sejfów) udało się nie tylko zachować, ale także z sensem zagospodarować. Odsłonięto cegłę, dodano kilka industrialnych akcentów i obecnie pomieszczenia te pełnią rolę piwnicy na wino, w której od czasu do czasu odbywają się degustacje z sommelierem. Kolejny raz plus za pomysł, wystrój i zachowanie oryginalnych elementów banku.

Obok skarbca znajduje się strefa SPA/fitness: masaże, siłownia, sauny i basen. Basen to zdecydowanie najmocniejszy punkt programu – jak na hotel tych rozmiarów i w sumie w ogóle jak na hotel z taką ilością miejsc jest on bardzo duży. Plus należy się za brak standardowych, nudnych i brzydkich kafelków – ściany wyłożono kafelkami imitującymi kamień i drewno, których nierówna powierzchnia dobrze współgra z punktowym oświetleniem. Obok basenu zainstalowano jacuzzi i kilka leżaków z widokiem na przeciwległą siłownię i sauny. Wszystko ambientowo oświetlone i ładnie wykończone. Kolejne plusy za dezynfektor stóp przy wejściu, ilość basenowych gadżetów dla dzieci, oraz ogólny wygląd i jakość sanitariatów. Siłownia na pierwszy rzut oka sprawia wrażenie małej i składającej się jedynie ze strefy cardio, ale po wejściu do środka zmienimy zdanie. Na wyposażeniu zdecydowanie nie oszczędzano i choć w dniu mojego pobytu siłownia nie była jeszcze w 100% wyposażona, to nie będzie problemu z przeprowadzeniem treningu. Przez moje opóźnienie w podróży, nie miałem czasu skorzystać z saun.

Jeśli chodzi o załogę hotelu, to nie odstaje ona od reszty hotelu. Nie dostrzegłem oznak rutyny, niedoświadczenia, braku szkoleń czy znienawidzonych przeze mnie sztucznych uśmiechów. Szczególnie w pamięć zapadł mi ratownik/chłopak przy recepcji na basenie, który podczas luźnej pogawędki sypał faktami i ciekawostkami na temat hotelu jak z rękawa. Tak trzymać.

Podsumowanie

9.5 Polecam!

Świetny obiekt, który moim zdaniem (i zdecydowanie nie jestem jedyny w tej opinii) jest obecnie najlepszym hotelem we Wrocławiu i jednym z najlepszych w Polsce. Wspaniałe, koherentne wnętrza, świetne aranżacje nawiązujące pierwotnej funkcji budynku i cała masa innych detali – ode mnie wielkie chapeau bas dla AC Hotel by Marriott Wrocław. Must-sleep.

  • Lokalizacja 9.3
  • Personel 9.6
  • Pokój 9.6
  • Gastronomia 9.4
  • Cena/Jakość 9.3
  • Czystość 9.6
Share.

Nazywam się Kuba i od 2013 roku prowadzę dla Was blog "Kuba w Podróży". Od czasu mojej pierwszej większej wyprawy minęło sporo czasu, a popularność bloga przerosła moje najśmielsze oczekiwania. Z zawodu programista, w wolnych chwilach spisuję swoje poradniki, relacje z wypraw i ogólne doświadczenia ze światem. Do zobaczenia na szlaku!

Leave A Reply

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

Exit mobile version