Tak jak przewidywałem w tym wpisie, plany najważniejszej podroży w roku obróciły się o 180 stopni. Rano na forum przeczytałem o możliwości doczepienia się do samolotu TUIfly lecącego z Niemiec do Republiki Zielonego Przylądka. O wyspach czytałem dawno temu (przy okazji szukania miejsc do nurkowania oraz czytania artykułów o żółwiach) ale potrzebowałem odświeżenia informacji. Niestety konkretnych wskazówek (poza pogodą, geografią itp.) w internecie jest jak na lekarstwo.
Miejsce – odlegle, egzotyczne, odcięte od świata, fascynujące. Klimat – do zniesienia. Termin – pasował idealnie. Bilety – 2 w cenie 1. Decyzja mogla być tylko jedna. Lecimy.