Pisałem już jak dojechać z lub na lotnisko w Bangkoku. O tym jak się poruszać po mieście taksówką, postaram się wytłumaczyć tutaj.
Przemieszczanie się taksówkami po Tajlandii jest proste i tanie. O ile będziemy przestrzegać kilku reguł…
- Istnieje kilka rodzajów taxi. Samochodowe, tuk-tuk oraz skutery.
- Taxi dzielą się na różowe/czerwone i zielono-żółte (widoczne na zdjęciach). Żółto-zielone są podobno własnością kierowcy co lepiej wróży (lepiej ciągle nie oznacza dobrze) jeśli chodzi o znajomość miasta. Kolorowe taxi są wypożyczane z dnia na dzień i każdy może dorobić jako kierowca. W nich często nawala klima i są z reguły zmęczone życiem, a przejazd kosztuje tyle samo.
- Skutery to jednoosobowe taksówki. Często na rogach ulic spotkać można 2-3 panów w kamizelkach, siedzących na skuterach. To właśnie skuter-taxi. Z ich usług korzystają raczej Tajowie, są tanie, cena ustalana jest na gębę a jazda nimi to śmierć w oczach 🙂 Sam nie miałem okazji skorzystać, gdyż nie mogę zostawiać mojej panny samej (chyba umarłaby ze strachu nie jadąc razem ze mną); za to mój szef korzystał i mówił, że to niezła frajda o ile jesteś pijany, bo na trzeźwo serce podchodzi Ci do gardła.
- Tuk-tuk. Temat rzeka. Jeśli ktoś chce przetestować swoje umiejętności negocjacyjne to polecam rozmowę z kierowcami tuk-tuków. Pomijając tuk-tuka którego mieliśmy do swojej dyspozycji w Best Western Premier (który z założenia woził nas za free i dokładnie w umówione miejsce), tuk-tuk to loteria. W Bangkoku, jeśli chcemy dostać się z punktu A do punktu B tuk-tukiem, musimy najpierw uzgodnić trasę przejazdu i cenę. Kierowcy zawsze pięknie się z nami witają, są naszymi przyjaciółmi, mają specjalną ofertę i trasę zawsze lepszą od twojej; na koniec i tak nie możesz być pewny gdzie facet Cię zawiezie. Taki urok Tajlandii 🙂 Generalnie tuk-tuk jest tańszy od taxi, ale nie ma klimy i zabiera 2 osoby (czasem zdarzają się pojemniejsze sztuki, ale 2 osoby to norma).
- Trasa. Zanim
trzaśniemy drzwiamiusiądziemy tyłkiem na kanapie taxi, ustalmy najpierw trasę przejazdu.- Z taksówkarzami jest dość prosto – typowe miejsca są im znane, a z hotelu powinniśmy dostać wizytówkę dla kierowcy z adresem w 2 językach. Ten mały świstek papieru naprawdę pomaga.
- Z kierowcami tuk-tuków to inna sprawa. Na wstępie przerywamy naszemu „przyjacielowi” i mówimy magiczną formułkę – „Direct + nazwę miejsca do którego chcemy się udać”. Przyjaźń może jeszcze chwilę potrwać więc Pan skróci nieco trasę, ale my dalej upieramy się przy bezpośrednim połączeniu. Dziwna sprawa – trasa się skraca a cena rośnie… Ogólnie 2 przystanki u kolegów kierowcy to norma przy zwykłym kursie. Jeśli ugadamy się na direct, nasz przyjaciel po prostu nie dostanie doli od jubilera, promu, krawca czy innego rzemieślnika przy którym zwykle się zatrzymuje. Jeśli kierowca zaczyna szaleć z ceną, robimy tak jak w całej Tajlandii – odwracamy się na pięcie i idziemy. Poza turystycznymi miejscami (Pałac Królewski, Khao San Road itp.) w 99% przypadków skutkuje to obniżką ceny do akceptowalnego poziomu. Przestrzegam przed braniem tuk-tuka z Khao San Road do burdelu albo na ping-pong show. Lepiej dojechać na czerwoną ulicę zwykłą taksówką lub BTS-em. Unikniemy wywiezienia na zadupie albo najdroższej nocy w naszym życiu.
- Z kierowcami skuterów ugadujemy się na trasę, cenę i wsiadamy. Ci nie mają w zwyczaju wozić nas nie wiadomo gdzie. Są tani i szybcy, ale bez pomocy Taja przy zamawianiu raczej się nie obejdzie.
- Cena. Choć oficjalny cennik widoczny poniżej jest i powinien obowiązywać, tak na prawdę liczniki kręcą się jak chcą. Raz dostałem mniejszy, raz większy rachunek, ale przy tajskich cenach taxi to nie problem. Cen w Tajlandii trzeba się nauczyć. Empirycznie. Po jakimś czasie sami będziemy czuć czy cena jest odpowiednia, czy po prostu ktoś chce nas orżnąć. Przydatne okazują się mapy Google – znając odległość do celu możemy z góry określić ile zarządza kierowca.
- W taxi zalecam jazdę na licznik. Jeśli kierowca będzie coś kręcił albo odmawiał, zmień taksówkę. Określ odległość na Google Maps, porównaj z cennikiem i mniej więcej tyle oczekuj do zapłaty na koniec podroży.
- W tuk-tuku cena będzie rosnąć im mniej przystanków po drodze przyjdzie nam zaliczyć. Przykładowo, aby dostać się z Silom do Pałacu Królewskiego powinniśmy usłyszeć cenę w granicach 50BTH (2 przystanki), 100BTH (jeden przystanek), 150BTH (direct). Ceny są oczywiście z sufitu, zwykła taksówka kosztuje tyle samo. No, ale to Silom a cel to Pałac Królewski. Generalnie tuk-tuk powinien kosztować tyle co pól kursu taksówką, na więcej bym się nie zgodził. Oczywiście da się dorwać jazdę bez przystanków i z uczciwym kierowca ale to mi się jeszcze nie zdarzyło, a internet obfituje w historie związane z tuk-tukami. W zdecydowanej większości negatywne…
- Co do cen jazdy na skuterze nie chciałbym się wypowiadać. Sam nie korzystałem a szef nie pamięta ile zapłacił. Wie tylko, że była to tak mala kwota, że czuł zażenowanie kiedy wręczał ją kierowcy. No cóż – inne realia płacowe. Trzeba się przyzwyczaić.
- Garść porad na koniec.
- Tajlandia to nie Europa. Inna mentalność, styl życia, kultura. To co u nas jest codziennością dla Tajów może nie być tak oczywiste. Pamiętaj o tym, obserwuj i postaraj się nie myśleć jak Europejczyk.
- Jeśli ugadujemy cenę „na gębę” to nie wahajmy się mocno targować. Tajowie to dobrzy negocjatorzy, lubią grać na emocjach (teksty o rodzinie, braku pieniędzy) i udawać obrażonych. W moim przypadku dość szybko orientowali się, że to nie przejdzie więc dobijaliśmy targu na pniu. Na początku głupio się czułem bo w końcu wiezie nas gość który przed chwilą wkurzał się, że nic nie zarobi, że daleko, że więcej by zarobił na innym kursie itp. Najtwardsi zawodnicy jeszcze przy wysiadaniu będą płakać albo krzyczeć, ale jak dostaną pieniążki do reki to jeszcze pomachają nam na pożegnanie. To taka gra – musisz tylko nauczyć się w nią grać 😀
- Sentymenty zostaw na boku. Jeśli twój telefon pokazuje, że kierowca jeździ zygzakiem, powiedz mu to wprost. Cierp poprawi swoje zachowanie a ty oszczędzisz kasę; równocześnie nie popsuje to atmosfery w taksówce. Tak jak pisałem wcześniej – to jest gra.
- Jeśli coś jest nie halo z tuk-tukiem – kierowca kręci lub mówi, że musi wysiąść, bo coś tam – wysiadaj. Nie tłumacz się tylko wyjdź. Oszczędzisz sobie kłopotów i dasz nauczkę chamowi.
- Nie ma czegoś takiego jak „special offer”, „only for you”, „only today”. „Specjalna” cena powinna być dla Ciebie punktem wyjścia do targowania się.
- Nigdy nie dawaj grubszej kasy np. 1000BTH do rozmienienia w sklepie kierowcy, a już na pewno nie kierowcy tuk-tuka. Zrób to sam w jakimś 7eleven. Poza tym oni zawsze mają kapsię pełną kasy… Niemniej jednak przed jazdą upewnij się, że masz 100-200BTH drobnych, unikniesz stresu.
- Raczej nie spotkałem się z oczekiwaniem napiwku. Z czystego lenistwa wyrównywałem do pełnej 20 albo 10 w przypadku gdy portfel obrywał mi kieszenie.
2 komentarze
cześc Kuba mam pytanie jak dostać sie z Borneo z prowincji Sabah do Palawan
Szczerze mówiąc nie mam pojęcia.