Uwaga! Aktualna wersja poradnika znajduje się TUTAJ. Winiety w Czechach. Gdzie kupić i jak wypełnić winietę? Co, jak, gdzie i za ile – wzorem lat poprzednich przedstawiam poradnik na rok 2015. Czy winiety w Czechach są obowiązkowe? To zależy którymi drogami chcemy się poruszać. Generalnie większość autostrad i dróg ekspresowych, w szczególności te które są używane jako trasy „przelotowe”, wymaga winiety. Jeśli dany odcinek nie wymaga winiety to będzie o tym informował poniższy znak: W stosunku do ubiegłego roku, sytuacja w 2015 uległa niewielkiej zmianie. Odcinki płatne ilustruje poniższa mapa (kolorem żółtym oznaczono drogi objęte opłatami): Musimy pamiętać, że za…
Kiedyś, aby zwiedzić nieco świata trzeba było mieć mocne układy, dużo pieniędzy i informacje (ew. jechać na wariata). Obecnie podróżowanie w odległe zakątki kontynentów stało się możliwe, a tanie podróżowanie wręcz modne. Pytanie tylko, czy wyprawa za kilka złotych będzie tą samą, na którą wydaliśmy kilkaset?
Żeby było jasne – nie mam nic przeciwko promocjom, kartom lojalnościowym, tanim biletom, pasażerom paliwowym, błędom w taryfach, itp. Ba, sam z nich często korzystam – jest to sposób na znaczące obniżenie kosztów naszej podróży. Nie bronię nikomu oszczędzać pieniędzy w ten sposób. Problem pojawia się, kiedy „tanie podróżowanie” opanuje nas na wszystkich frontach. Jeśli spanie to tylko couchsurfing, jeśli jedzenie to tylko stragan, jeśli miejsca Must-See to te darmowe albo z zewnątrz. Czy na prawdę po to wydajemy nasze pieniądze, aby oglądać ciastko przez szybę? Czy nie lepiej czasem wbić w nie zęby i pobrudzić palce kremem?
Tyle osób daje się złapać na „tanią Tajlandię”, Australię, Malediwy czy Stany Zjednoczone. Dolot to jedno, ale spanie, jedzenie i rozrywki na miejscu to zupełnie co innego. Pomijam niepoważnych osobników pytających o pogodę czy wizę po kupnie biletów; drugą grupę stanowią osoby
Przygotowując się do noclegu w hotelu Novotel Katowice Centrum, zauważyłem pewne osobliwe zjawisko które występuje chyba tylko w Polsce. Fala hejtu jaka wylewa się na polskie obiekty przytłacza. Pokoje do dupy, śniadania do dupy, obsługa do dupy; no i drogo. Zwłaszcza to ostatnie mnie dziwi, bo ja pokój w Novotel Katowice Centrum (ze śniadaniem) zarezerwowałem za około 100PLN. Osobiście uważam, że to świetna oferta i absolutnie nie można nazwać tego drożyzną. Niemniej cudów się nie spodziewałem, bo niektóre recenzje były nawet sensowne, niestety niemal wszystkie negatywne.
Na miejsce przyjechaliśmy późnym wieczorem. Z dojazdem nie ma problemu, bo Novotel Katowice Centrum znajduje się w centrum miasta, tuż przy jednej z głównych arterii. Hotel posiada dość spory własny parking, niestety naziemny. Tuż po otwarciu drzwi
Po odebraniu z hotelu kierowca wraz z naganiaczem śmieją się ze mnie. – Na taką wycieczkę zabrałeś buty? Jak chcesz zaliczyć Shark Bay? Wymieniają jeszcze kilka zdań w swoim języku, po czym jeden wysiada aby zagadywać ludzi przy hotelu Oásis Salinas Sea. Kierowca objechał z nami Santa Maria, tłumacząc historię i zachodzące tam zmiany. Nieco na uboczu, swoją dawną bazę (albo raczej przykrywkę agencji wywiadowczej) ma Aerofłot wraz z Antonov Airlines. Tuż za nią rozpościerają się pola pokryte czerwoną warstwą wody. Woda swój nietypowy kolor zawdzięcza ilości soli i minerałów w niej rozpuszczonych. Kierowca twierdzi, że sól była, jest i będzie wytwarzana na Sal. To po prostu zbyt łatwe i intratne (dla najbiedniejszych) zajęcie, a zapotrzebowanie na nią nigdy nie spadnie. Byłem w wielu kopalniach soli, od Wieliczki po te na południu Francji, ale na Sal sól po prostu wala się pod nogami. Po salinas jedziemy jakiś czas na północ. Krajobraz z każdym kilometrem zmienia się jak w kalejdoskopie, dopiero co jechaliśmy po wydmach a już omijamy trawiaste pagórki, żeby za chwilę przyspieszyć na szutrze. Nasz pick-up skręca tu i tam, stęka od nierówności i ilości pasażerów, a ja zagaduję kierowcę. Chwilę później dostaję plik starych zdjęć i przedruków gazet, które ukazują nam jak bardzo zmieniła się wyspa przez ostatnie 50 lat.
Przestaję żałować, że nie wzięliśmy quada – odnalezienie właściwej drogi na tym pustkowiu graniczy z cudem. Po przedarciu się przez piaski docieramy do dość sporej chaty na plaży, pośrodku niczego. Ten dom to mekka kite-surferów z całego świata. To tutaj osiadł Josh Angulo oraz szkolił się Mitu Monteiro przed zdobyciem mistrzowskiego tytułu w 2008 roku. Warunki do nauki, jak i do szlifowania techniki są idealne. Regularne fale, dość mocny wiatr stale wiejący z jednego kierunku, i co najważniejsze – wiejący zawsze. Patrzymy nieco na ocean i jedziemy dalej. Po jakimś czasie zjeżdżamy z głównej drogi i mijamy pseudo osiedle odgrodzone od reszty świata wysokim murem. Jesteśmy w zatoce na zachodzie wyspy.
W porównaniu do miejsca w którym dane (to raczej nie jest najszczęśliwsze określenie) było nam nurkować jest tutaj pięknie, spokojnie i pusto. Gdy wspominam kiedy i gdzie my zakładaliśmy płetwy, nasz kierowca unosi mocno brwi i
Rok 2014 był dla mnie bardzo owocny w podróże. Zaliczyłem 7 urlopów, 6 państw i 3 kontynenty. Przetestowałem 10 hoteli, 10 samolotów, 1 helikopter, 5 linii lotniczych, 1 łódź, 3 superszybkie pociągi i kilka supersamochodów. Ciężko będzie to przebić w 2015, zwłaszcza, że sprawy zawodowe zablokują mnie na ponad pół roku. Mimo to nie zwalniam tempa i już nie mogę się doczekać kolejnego planowania. Liczba odwiedzających mojego bloga wyrosła parokrotnie. Dorobiłem się konta na Instagramie (http://instagram.com/kubawpodrozy) i fanpage na FB (https://www.facebook.com/KubaWPodrozy). Ktoś tam nawet zagląda – to cieszy. Mimo wielu noclegów nie doczekałem się przedłużenia platyny w Accorhotels (za to…
W hotelowym świecie, poza prawdziwie luksusowymi lub nietypowymi przybytkami, raczej niewiele jest w stanie mnie zaskoczyć. Hotele średniej czy nawet…