Już po drodze do Pragi zaczęło padać. Na granicy wymieniłem trochę € na korony po bandyckim kursie (musiałem zrobić dopłatę za pokój w hotelu) i zakupiłem winietę na 10 dni. Pragę zastałem strasznie rozkopaną ale pomimo tego trafiliśmy bez większych problemów. Z piątku na sobotę zatrzymaliśmy się w hotelu Extol Inn. Szczerze polecam to miejsce – ceny jak na Pragę są bardzo niskie, śniadania obfite a pokoje czyste i dość wygodne. Z reszta wystarczy poczytać nieco opinii na jego temat w internecie – wszystkie mówią to samo 🙂 Oczywiście całą drogę lało jak cholera a temperatura oscylowała około 10 stopni.…
Uwaga! Aktualna wersja poradnika znajduje się TUTAJ. Winietki w Czechach są obowiązkowe. Ich brak karany jest bardzo wysokim mandatem 15000 CZK (to niemal 2500PLN!) i co gorsza, płatnym na miejscu. Winiety nie są drogie ale zaobserwowałem tendencję widoczną na co dzień w Polsce – wykorzystuje się je do nabijania państwowej kabzy. Jeszcze w 2010 najtańsza naklejka obowiązywała na bodaj 3 dni i kosztowała grosze, w 2012 były już winietki 5 dniowe za mniej więcej 5€. Na dzień dzisiejszy najtańsza opcja kosztuje 13-16€ i jest ważna 10dni – większość kupujących jest tam tylko przejazdem, a 5 czy 10 dni to często…
3 kwietnia z racji urodzin sieci Jurys Inn do sieci wrzucono 2000 pokoi w cenie 20£ za noc na terenie Wielkiej Brytanii i 20€ w Pradze. Długo nie trzeba było czekać aby serwer nie wytrzymał ilości zapytań. Udało mi się jednak zaklepać pokój w Pradze na długi weekend związany ze świętem Bożego Ciała. Praga jest mi dość dobrze znana, bawiłem tam parę lat temu kilka ładnych dni. Jeśli pogodna dopisze (a z tym może być ciężko) to powinien być niezły weekend. Jedziemy samochodem prosto z Ingolstadt lub Regensburga.
Na Kuponozaurze znów dostępny jest kod umożliwiający otrzymanie darmowego statusu Platinum w sieci Le Club Accorhotels. Szczerze polecam. Le Club Accorhotels (wcześniej zwany A|Club) to program lojalnościowy międzynarodowej sieci Accor, do której należą m.in. takie hotele jak: Sofitel, Novotel, Mercure, Ibis czy – nieotwarte jeszcze w Polsce – Pullman i MGallery.
Całe moje przygotowanie merytoryczne w temacie tajlandzkich kart SIM okazało się niemal zbędne. Tuż po opuszczeniu samolotu dostajemy bowiem starter truemove z drobną sumą umożliwiającą kilka minut rozmowy + jakieś 25MB transferu. Nawet jeśli jakimś cudem nie załapaliśmy się na darmowego SIMa od linii lotniczych, nic straconego. Po całym lotnisku porozrzucane są miejsca gdzie leżą startery – od kontroli paszportowej do informacji Taxi. Ja zdecydowałem się na kupno mini SIM dtac Happy. Kosztuje 299Bt, w tym 100Bt na rozmowy i 1GB internetu 3G i darmowe WiFi dtac. W środku znajdziemy kartę w dowolnym rozmiarze (wypychamy sobie rozmiar jaki chcemy), angielską…
W hotelowym świecie, poza prawdziwie luksusowymi lub nietypowymi przybytkami, raczej niewiele jest w stanie mnie zaskoczyć. Hotele średniej czy nawet…